czwartek, 21 kwietnia 2016

Magiczny błysk, czyli pigment Inglot 120

Hej!
Będąc w Poznaniu, przy okazji Pyrkonu, wskoczyłam do Inglota po niemałe zakupy ;) Jako cel sobie dałam znaleźć pigment, duochrome, nie taki oczywisty.. No i jest! Zdecydowałam się na numer 120, który jest tu dzisiaj głównym bohaterem :)
Myślałam długo z czym go zestawić, a że ma on bazę brązowo-bordową, na taką właśnie oprawę się zdecydowałam. Ponadto pigment posiada w sobie niebieskie drobiny, czasem też się rzuca jakiś fiolet, czy róż.. No i efektem końcowym jest to, co przedstawię poniżej :)
UWAGA! Dużo fotek :P


Strasznie mi się spodobał w tym otoczeniu. Oczywiście jest to wersja bardziej wieczorowa, na dzienną przyjdzie jeszcze pora ;)
Może zanim przejdę do zbliżeń, opisze pokrótce, co tu zmalowałam.
Chciałam stworzyć efekt tzw. spotlight. Jako bazy użyłam Color Tattoo w odcieniu bordo, na to przyszedł cień oberżynowy w wewnętrznym i zewnętrznym kąciku. Powyżej załamania oczywiście brąz, beż, wiadomo ;) Na koniec cieniowania, na oberżynowy już w mniejszym stopniu wprowadziłam brąz złamany fioletem i trochę ponad załamanie, by wszystko przyciemnić. Zwieńczenie górnej powieki, to oczywiście pigment, który wklepałam na bazę pod brokaty. Dolna powieka to najciemniejszy cień z użytych na górnej. W kąciku natomiast, jako nawiązanie do niebieskiego błysku, posłużył mi pyłek Blue Mist, a złotawy cień w samiuteńkim kąciku nawiązać miał do brązowego cieniowania :) Ot cała historia :D Oczywiście do tego czarna kreska i handmade rzęsy!


Produkty do twarzy, w głównej mierze, dalej bez zmian, natomiast na oczach znalazło się szczegółowiej:
*kremowy cień Maybelline Color Tattoo 30 Pomegranate punk
*cień Kobo nr 114
*cień Inglot nr 114 (:D)
*pyłek Kobo nr 506 Blue Mist
*wybrane cienie z paletki Zoevy Naturally yours
*eyeliner żelowy Maybelline
*żel do brokatu Kryolan
*pigment Inglot 120


To kolejny piękny pigment do mojej małej kolekcji, a decyzja nie była łatwa, chciałoby się je wszystkie!
Przypadł Wam do gustu taki makijaż? Zdecydowałybyście się na taki? :)

Pozdrawiam wszystkich czytających i do kolejnego!
M.

czwartek, 14 kwietnia 2016

Sally Hansen Complete Salon Manicure - nowe odcienie (swatche i recenzja)

Hej moi mili!
Po raz pierwszy w tym roku udało mi się coś wygrać, szczęście padło na lakiery Sally Hansen z serii Complete Salon Manicure.


Jestem wielką fanką serii, posiadam już sporo sztuk z ich ogromnej gamy lakierów, gromadka powiększyła się o nowiutkie kolory, które niedawno wprowadzili ;)
Mając tę okazję, postanowiłam napisać post, w którym opowiem co nie co o tych lakierach, a także omówię i przedstawię te świeżynki.


Zacznę od informacji ogólnych. Flakon jest spory, mieści aż 14,7ml, co za tę cenę myślę się całkiem opłaca. Serie można dostać w niektórych Rossmannach za 30,99zł, a także w Superharm, czy Douglasie za 39,90zł. Dostępne są przeróżne wykończenia lakierów, kremowe, żelkowe, brokaty mniejsze i większe, lakiery z drobinkami itd. 
Mają charakterystyczny szeroki pędzelek, a formuła w większości kolorów jest zachwycająca, choć czasem lubi się smużyć. Wykończenie mają super błyszczące.
Na słoczach niestety musiałam użyć dodatkowo Seche Vite, wzornik powoduje, że każdy lakier wygląda prawie że matowo, do tego z nierówną fakturą. Pierwszy raz się z tym spotkałam. Także jak na któryś zdjęciach będzie widać jakieś kropeczki to wina wzornika, nie lakierów :) Posiadam 7 nowych odcieni, zacznę od najjaśniejszego.

1. Luna Pearl, nr 120

To dość kryjący beżowy, opalizujący na różowo-fioletowo.


Na wzorniku pokazane 2 warstwy z topem Seche Vite jak wcześniej napisałam.
Ten kolor można nosić samodzielnie lub położyć go na inne kolory, by nadać lekko mleczny wygląd z poświatą.


2. Au Nature-al, nr 212


Niestety ten piękny odcień, jest wpół przezroczysty. Nadaje się do frencza lub by nadać swoim naturalnym paznokciom delikatnego jednolitego koloru.



3. Aflorable, nr 523


Piękny żywy, ale jasny odcień różu. To taka guma balonowa w buteleczce ;) Super kremowy, ale może przez to smużyć.


4. You Glow, Girl! nr 216


Metaliczny lakier, w tonacji złotej z mini płatkami miedzianymi. Jest lekko perłowy, chyba najlepiej będzie dać pod niego jakąś złotą bądź miedzianą bazę, by wydobyć całe piękno ;)


5. Hat's off to hue, nr 410


Dość nietypowy lakier. Mam jemu podobne w swojej kolekcji, ale ten jest idealnie wyważony pomiędzy ciepłą, a zimną stroną fioletu. Jest w miarę intensywny, ale można go jeszcze podciągnąć pod pastele. Posiada w sobie mikro srebrny blask, ale na testerze tego nie widać.




6. New suede shoes, nr 684


Mój zdecydowany faworyt. Choć mam wiele odcieni niebieskiego w swojej kolekcji, to tak elektryzującego jeszcze nie widziałam! Intensywny, prawie że neonowy kobalt. Formułę ma najlepszą ze wszystkich. Kremowa, intensywna, nie robi smug. Na lato to must have! ;)




7. New flame, nr 554


Ostatni kolor to bardzo żywa pomarańczowa czerwień. Konsystencję ma trochę dziwną. Nie jest kremowy, ale jakby żelkowy, na przezroczystym wzorniku prześwituje. Coś czuję, że na paznokciu mogłoby to wyglądać podobnie. Kolor sam w sobie jest ładny, ale ta konsystencja.. Nie przemawia do mnie ;)




Podobają Wam się te nowe kolory? Który jest Waszym ulubionym? Lubicie lakiery Sally Hansen? :)
Ja jestem prze szczęśliwa, że mogę mieć ich jeszcze więcej i z tego miejsca szczerze dziękuję Sally Hansen, że mogłam zostać ich posiadaczką ^^

Do kolejnego!!!
M.